poniedziałek, 19 grudnia 2011

Kot czy pies - kto będzie lepszym przyjacielem Twojego dziecka?

Kot czy pies - kto będzie lepszym przyjacielem Twojego dziecka?

Autorem artykułu jest Magdalena Banach



Coraz częściej młodzi rodzice decydują się na wzięcie pod swój dach czworonoga, ponieważ dzieci wychowywane z kotem lub psem lepiej rozwijają się emocjonalnie i fizycznie, szybciej się uczą, a także stają się odpowiedzialne.

Czworonożny pedagog Dziecko i zwierzak pod jednym dachem

Psychologowie są zgodni co co tego, że pies lub kot, to pierwszy ważny pedagog w życiu dziecka. Bliski kontakt z czworonogiem usprawnia rozwój dziecka na trzech płaszczyznach: fizycznej, uczuciowej i emocjonalnej. Zwierzęta są nawet pomocne przy terapii dzieci z zaburzeniami mowy, gdyż chęć mówienia do zwierzaka, a także opowiadania o nim pomaga dzieciom przełamać opór czy trudności związane z artykulacją. Pupil pomaga także dzieciom nieśmiałym i z trudnościami w nawiązywaniu kontaktu z rówieśnikami, wystarczy bowiem spacer z psem czy kotem by inne dzieci zainteresowały się zarówno zwierzakiem jak i jego właścicielem, co może zaowocować upragnioną przyjaźnią. Posiadanie zwierzaka rozwija także samodzielność i uczy odpowiedzialności, (chociażby przez to, że maluch będzie podawał pokarm dla kota czy psa), zapewnia poczucie bezpieczeństwa i pomaga budować pewność siebie. Aby dać naszemu dziecku radość i pozwolić czerpać korzyści z posiadania takiego przyjaciela możemy wybrać kota lub psa...

Jakiego psa wybrać dla dziecka?

Decydując się na psa należy unikać psów ras zaliczanych do bojowych i takich, które mają skłonności do agresji. Przy czym to jaki będzie nasz pies zależy nie tylko od genów, ale także od sposobu w jaki go wychowamy. To czy zwierzę będzie odpowiednio socjalizowane, nauczone posłuszeństwa i czystości w sposób łagodny ale konsekwentny kształtuje jego zachowanie w różnych sytuacjach. Choć popieram ideę wychowywania dzieci w otoczeniu zwierząt, to jednak uczulam niedoświadczone osoby, że wychowanie psa to tak samo trudna praca, jak wychowanie dziecka. Nie jest więc najlepszym pomysłem kupowanie szczeniaka w momencie gdy właśnie zostaliśmy rodzicami, bo może nie wystarczyć nam sił i cierpliwości w układaniu i szkoleniu małego czworonoga. Nie należy też decydować się na przysposobienie dorosłego psa o nieznanej historii, a więc psa ze schroniska. Choć niezwykle godna pochwały jest idea adoptowania porzuconych psów, to jednak nie możemy mieć pewności, że zwierzę nie okaże się agresywne wobec nas, dziecka czy innych osób. Jeśli poprzedni właściciel był wobec psa okrutny i stosował kary cielesne, to zwierzę może mieć zaburzenia psychiczne prowadzące do nieprzewidywalnych zachowań. Tak więc pies ze schroniska, to nie najlepszy pomysł na przyjaciela dla naszego dziecka.

Jaki kot dla dziecka?Jakiego kota wybrać dla dziecka?

Kot który ma być towarzyszem dziecka nie może być agresywny, nie może drapać i gryźć co w zasadzie jest oczywiste, ponadto musi mieć w sobie ciekawość świata i chęć do zabaw, by przebywanie z małym człowiekiem nie było dla niego wieczną torturą. Należy pamiętać, że nie wszystkie koty lubią towarzystwo ludzi, a ten kupiony do domu gdzie są dzieci, musi nie tylko lubić naszą obecność ale także głaskanie i noszenie na rękach. Dorośli powinni oczywiście nadzorować te zabawy i uczyć dziecko szacunku do zwierząt. Ważne jest by kot miał w domu miejsce do którego nie ma dostępu dziecko, dzięki czemu zwierzę może się schronić gdy będzie miało dość zabawy. Jeśli decydujemy się na kota rasowego, to jest kilka propozycji odpowiednich do towarzystwa dla dzieci; oto krótki opis kilku z nich:

Amerykański kot krótkowłosy – przyjacielski, ciekawski i inteligentny. Uwielbia zabawy i jest pełen energii więc doskonale dotrzyma towarzystwa kilkuletniemu dziecku. Ponadto bez problemu akceptuje towarzystwo innych zwierząt domowych.

Brytyjski kot krótkowłosy – ten kot to prawdziwa przytulanka, chętnie daje się głaskać i nosić na rękach, nie przejawia agresji, a kiedy ma dosyć towarzystwa malucha, po prostu idzie na swoje legowisko.

Cornish rex – koty o charakterystycznym wyglądzie nie każdemu mogą się podobać ale kiedy je poznamy, okazują się wspaniałymi towarzyszami całej rodziny. Są to koty pełne energii, wesołe i otwarte. Przywiązują się do człowieka tak jak pies i podobnie jak on lubią zabawy! Chodzą za swoim panem po mieszkaniu, chcą mu towarzyszyć, nie lubią samotności i nudy tak więc będą się świetnie czuły mając za towarzysza małego człowieka.

Persy – to piękne długowłose koty, tak więc należy zwrócić uwagę na dodatkowy obowiązek jaki wiąże się z ich codziennym szczotkowaniem, co nie zawsze możemy powierzyć dziecku! Koty te lubią być głaskane i przytulane, źle znoszą samotność. Chętnie się bawią przy czym są całkowicie pozbawione agresji, nie drapią i nie gryzą, tak więc są bezpiecznymi towarzyszami nawet dla małych dzieci.

Kot, a może pies dla dziecka?Obowiązki wynikające z posiadania kota

Nawet jeśli kota kupujemy z myślą o dzieciach czy też na ich prośbę, to musimy liczyć się z tym, że większość obowiązków wynikających z posiadania czworonoga spocznie na naszych barkach. Wiele osób mówi, że koty są bezproblemowe i zupełnie inne niż psy... Owszem, to prawda że koty są zupełnie inne niż psy, ale to nie znaczy że nie potrzebują naszej troski i uwagi. Co więcej, jeśli kot ma być towarzyszem dla dziecka, to spoczywa na nas także obowiązek nauczenia dziecka dbania o żywą istotę. Do podstawowych zadań należy oczywiście zapewnienie pupilowi odpowiedniej karmy dla kotów którą zwykle podaje się dwa razy dziennie, a także dbanie o to, by w misce była zawsze świeża woda. Sprzątanie kuwety codziennie! Szczotkowanie, jeśli decydujemy się na kota z długą sierścią. Ponadto trzeba pilnować terminów szczepień i odrobaczania, a w razie nagłych zmian w zachowaniu kota, takich jak brak apetytu, wzmożona senność lub nietypowe ożywienie, należy kota zabrać do weterynarza.

Kot ze schroniska

W przypadku kotów sytuacja jest odwrotna niż w przypadku psów, dorosły zrównoważony kot ze schroniska będzie lepszym towarzyszem dla malucha niż dorastający kociak, który może ugryźć czy podrapać. Dlatego ważne jest, by po kota udać się z dzieckiem i poniekąd pozwolić mu zapoznać się z kotami przeznaczonymi do adopcji. Dziecko szybko nawiąże kontakt z kotem, który także poczuje coś w rodzaju sympatii do niego – mówiąc wprost - przypadną sobie do gustu! Koty o niezrównoważonej psychice będą uciekały, mogą też syczeć i drapać gdy zechcemy się do nich zbliżyć, tymczasem te łagodne, nieprzestraszone od razu pozwolą wziąć się na ręce i głaskać. Zanim pozwolimy dziecku zbliżyć się do kota, zróbmy to sami, jeśli wszystko będzie dobrze, to w drugiej kolejności może to zrobić nasza pociecha. Pamiętajmy, że kot niezależnie od płci powinien być wykastrowany, by zapobiec niekontrolowanemu rozrodowi, a także by zwierzęta nie znaczyły terenu i nie przejawiały agresji w okresie godowym.

Bądź odpowoiedzialny

Niezależnie od tego, czy decydujemy się na zakup psa czy kota, to odpowiedzialność za bezpieczeństwo zarówno zwierzęcia jak i dziecka spoczywa na dorosłych domownikach. Ważne jest podawanie dobrze dobranej karmy dla zwierząt, systematyczna kontrola weterynaryjna, szczepienia i odrobaczanie, nawet w przypadku kotów które nie wychodzą na zewnątrz. Pamiętajmy też, że w relacjach dziecka ze zwierzęciem zawsze należy stosować zasadę ograniczonego zaufania!

---

Magdalena Banach

http://www.inet-partner.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dysplazja stawów - nie przegap pierwszych objawów!

Dysplazja stawów - nie przegap pierwszych objawów!

Autorem artykułu jest Magdalena Banach



Życie psa z chorobą jaką jest dysplazją stawów biodrowych i/lub łokciowych, nie jest łatwe. Komfort funkcjonowania takiego zwierzęcia całkowicie zależy od właściciela i opieki jaką jest w stanie otoczyć swojego podopiecznego.

germanpuppy_1Na wstępie pragnę poinformować, że tekst nie jest poradnikiem medycznym i nie zawiera informacji naukowych ale ma być podpowiedzią dla niedoświadczonych jeszcze właścicieli, których pies może być obciążony dysplazją stawów. Zdecydowałam się na to, ponieważ prawie cztery lata temu staliśmy się opiekunami pięknego czekoladowego labradora, który niestety choruje na dysplazję stawów biodrowych. Moją pierwszą reakcją na tę diagnozę był płacz i poczucie wielkiej niesprawiedliwości, nie wiedziałam czego się spodziewać, od razu myślałam o najgorszym i bałam się, że stracę tego łobuza, którego już pokochałam do szaleństwa... Dziś mój pies ma 3 lata i 8 miesięcy i jest w całkiem niezłej kondycji. Naturalnie zdaję sobie sprawę z tego, że każdy przypadek tej choroby jest inny, tak więc nie ma jednej recepty na dobre funkcjonowanie dla każdego psa obciążonego dysplazją. Mam jednak nadzieję, że moje doświadczenia przydadzą się innym właścicielom psów i pomogą w porę dostrzec pierwsze objawy choroby. Nie będę ukrywać, że leczenie i utrzymanie chorego psa jest kosztowne i choć dla wielu miłośników zwierząt nie ma ceny, której nie zapłaciliby za zdrowie swojego pupila, to jednak nie wszystkich stać na drogie zabiegi chirurgiczne, regularne wizyty u weterynarza, badania rtg, odpowiednie karmy, odżywki, preparaty czy środki przeciwbólowe.

Czym jest dysplazja stawów

Choroba ta mówiąc w dużym uproszczeniu, polega na niedopasowaniu w stawie, co prowadzi do przemieszczenia głowy kości względem panewki, stan taki niestety szybko się pogłębia, prowadzi do stanów zapalnych i nieodwracalnych już zmian zwyrodnieniowych. Tak więc dysplazji stawów nie możemy wyleczyć, a jedynie spowolnić jej rozwój, a w najlepszym wypadku zapobiec jego postępowaniu. Choroba ta jest uwarunkowana genetycznie; przyjmuje się, że w 70% o jej rozwoju decydują geny, a w 30% czynniki środowiskowe takie jak: nieodpowiednie żywienie szczeniąt, zbyt intensywny ruch, czyli przetrenowanie psa i urazy. Przy czym na szczególną uwagę zasługuje fakt, że nie chodzi o niedożywienie szczeniąt, ale podawanie karmy zbyt wysokoenergetycznej i zbyt bogatej w wapń. To dlatego tak ważne jest by karma dla psów była dopasowana zarówno do wieku jak i do rasy psa. A ponieważ dobrej jakości, gotowe karmy dla zwierząt są zbilansowane, nie należy podawać już innych preparatów witaminowych. Oczywiście ważne jest by nasz pupil od początku był pod opieką lekarza weterynarii, który pomoże nam dobrać odpowiednią dietę i jeśli stwierdzi taką potrzebę, to zaleci także suplementy, jednak nigdy nie należy samodzielnie decydować o podawaniu tego typu preparatów szczególnie młodym psom.

young_retrieverJakie psy narażone są szczególnie na dysplazję stawów

Najczęściej na dysplazję stawów chorują psy dużych ras, a także duże mieszańce, najprościej można powiedzieć, że są to psy szybko rosnące, a więc te, które w pierwszych miesiącach życia intensywnie przybierają na wadze. Do ras obciążonych największym ryzykiem zachorowania należą: owczarek niemiecki, labrador retriever, golden retriever, dog niemiecki, rottweiler, mastif. Osoby, które decydują się na zakup szczeniaka dużej rasy, powinny przede wszystkim zwrócić szczególną uwagę na to, czy rodzice byli wolni od dysplazji. Można śmiało poprosić o okazanie książeczki zdrowia i oświadczenia weterynaryjnego stwierdzającego, że pies jest wolny od dysplazji. Niestety nawet jeśli rodzice są zdrowi nie znaczy to, że nasz szczeniak nie zachoruje, tak więc ważna jest czujność i obserwacja w pierwszych tygodniach życia. Należy poradzić się lekarza weterynarii jaką karmę podawać, a także poprosić o badanie stawów. Doświadczony lekarz nawet po chodzie szczeniaka potrafi ocenić, czy stawy rozwijają się prawidłowo, czy już dochodzi do zmian chorobowych.

Nasze obserwacje szczeniaka

Czy możemy sami zauważyć pierwsze objawy dysplazji stawów u naszego psa? Oczywiście, że tak. Kiedy w domu pojawia się szczeniak jest pod stałą opieką i obserwacją, tak więc możemy sami w porę zauważyć niepokojące objawy. Dziś mogę napisać, by ich nie bagatelizować ale jak najszybciej skonsultować z lekarzem weterynarii, najlepiej specjalistą chirurgii. Ryzykujemy tylko tyle, że się pomyliliśmy, tak więc niewiele w porównaniu z tym, jaką cenę będzie musiał zapłacić pies u którego rozwinie się choroba.

Do objawów, które powinny nas zaniepokoić należą:

kulawizna,

problemy ze wstawaniem (zwłaszcza po długim odpoczynku pies ma problem z „rozruszaniem się”),

kołysanie biodrami (inaczej tak zwany chwiejny lub krowi chód),

ograniczone odwodzenie kończyn,

zmiana w sposobie poruszania się

przerwy w czasie zabawy, spaceru – pies siada na chwilę, po czym wraca do zabawy

rottweiler_puppyDlaczego tak ważne jest, by szybko wykryć dysplazję stawów u psów?

Pierwszy zabieg jaki można wykonać u 12 – 16 tygodniowego szczeniaka, to zespolenie spojenia łonowego. Polega to na zniszczeniu w odpowiednim miejscu chrząstki, dzięki czemu dalszy rozwój miednicy pozwala pomimo choroby, na objęcie głów kości przez panewki, co znacznie hamuje rozwój dysplazji. Ta operacja jest stosunkowo prosta, pies szybko wraca do siebie ale cała sztuka polega na tym, by nie przeoczyć momentu, w którym można ją wykonać. Niestety w przypadku mojego psa było za późno o kilka tygodni, co prawda jego zachowanie mnie niepokoiło, ale dookoła słyszałam głosy, że najzwyczajniej w świecie przesadzam. Nasz pies kręcił zadem, co wszystkich bawiło, tymczasem był to jeden z objawów dysplazji stawów biodrowych! Tak więc drodzy właściciele psów – jeśli macie jakieś podejrzenia od razu udajcie się do specjalisty, podziękujcie za dobre rady znajomym i róbcie swoje, bo zdrowie Waszego pupila jest w Waszych rękach!

Profilaktyczne zdjęcie rtg

Zwykle pierwsze objawy dysplazji stawów pojawiają się pomiędzy 5 a 8 miesiącem życia psa, dlatego warto wykonać pierwsze profilaktyczne zdjęcie rtg gdy pies skończy 3 miesiące, wówczas w przypadku stwierdzenia dysplazji jest czas na wykonanie zabiegu zespolenia spojenia łonowego. Następne operacje są już znacznie bardziej traumatyczne i nie nie przynoszą tak dobrych efektów. W przypadku mojego psa lekarz zdecydował się na przeprowadzenie innego, również mało inwazyjnego zabiegu jakim jest pektinektomia, który miał ograniczyć ból i poprawić komfort życia psa, co też się stało. Od zabiegu minęły trzy lata i nasz labrador ma się naprawdę dobrze, choć niestety liczymy się z tym, że z wiekiem jego stan będzie się pogarszał.

Jak prowadzić psa z dysplazją

Od naszego lekarza otrzymaliśmy kilka cennych wskazówek, które bardzo pomogły w utrzymaniu psa w dobrej kondycji pomimo zaawansowanej dysplazji w tak młodym wieku. Po pierwsze pies powinien być szczupły. W przypadku labradora nie jest to takie proste, ale jak się okazuje nie niemożliwe... Usłyszeliśmy, że im będzie chudszy tym dłużej będzie żył w dobrej formie i ten argument do nas przemówił! Karmimy psa zbilansowaną suchą karmą dla dorosłych psów dużych ras. Posiłki otrzymuje 2 razy dziennie w minimalnych dawkach – wiadomo, że producenci podając na opakowaniu zalecenia dietetyczne piszą zwykle od – do, tak więc trzymamy się dolnych wartości. Nie dokarmiamy psa smakołykami, oczywiście od czasu do czasu psiak zmiękczy nasze serca i otrzyma jakiś smakowity kąsek, ale wówczas odejmujemy mu kilka granulek karmy od kolacji...

Ruch kontrolowany

Usłyszeliśmy także, że od dziś obowiązują spacery tylko na smyczy, oraz ograniczenie ruchów i zabaw obciążających stawy. Tak więc musieliśmy zrezygnować z aportowania, które retrievery tak bardzo kochają, zabawa z patykiem, zdarza się nam bardzo rzadko. Wychodzimy częściej ale na krótkie spacery, by nie przemęczać psa, nie pozwalamy mu się forsować, jego ruch jest mniej intensywny. Na początku te zalecenia mnie przerażały, myślałam że w ten sposób unieszczęśliwimy psa, w którego naturze jest bieganie, tropienie, chęć zabawy i miłość do aportowania ale zapewniam Was, że nasz pies szybko zmienił tryb życia i potrafi czerpać radość z innych zabaw.


Preparaty i leki przeciwbólowe

Od czasu do czasu robimy naszemu psu kurację preparatem o nazwie Arthroflex (oczywiście na polecenia lekarza weterynarii). Preparat ten odnawia chrząstkę stawową, dobrze oceniamy jego działanie; podajemy go zwłaszcza zimą, bo wówczas kondycja naszego psa wydaje się być słabsza. Jeśli natomiast zdarzy się coś co spowoduje nadwyrężenie stawów, zauważymy że pies gorzej się czuje, ma mniej chęci do zabawy albo nawet utyka, wówczas przeprowadzamy krótką terapię lekiem Rimadyl – tutaj zawsze zasięgam opinii lekarza, który decyduje ile tabletek i przez jaki okres podawać.

Nie rozmnażajcie psów z dysplazją!

Pamiętajcie, że dysplazja stawów jest chorobą genetyczną, tak więc psy u których ją wykryto muszą być wykluczone z hodowli, by nie przekazywały tej ciężkiej choroby swojemu potomstwu. Ta odpowiedzialność spoczywa na właścicielach psów i hodowcach, którzy dla dobra rasy nie powinni dopuszczać do rozrodu chorych osobników. Natomiast kupując szczeniaka mamy prawo i obowiązek wglądu do książeczek zdrowia oraz zaświadczenia, które potwierdzają, że rodzice szczeniąt są wolni od dysplazji.

---

Magdalena Banach

http://www.inet-partner.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Problem z ciągnącym psem

Problem z ciągnącym psem

Autorem artykułu jest Pierzasty



Za każdym razem przed wyjściem z psem na spacer jesteś zestresowany(a)? Wkurzasz się że znów będziesz walczyć z ciągnącym cię w każdą stronę psem i że spacer zamiast przyjemności dostarczy ci tylko niepotrzebnych nerwów? Wcale tak nie musi być.

W przypadku problemu z ciągnącym i nie dającym się podporządkować naszej woli psem wcale nie rozwiązuje problemu kupowanie kolczatki. Jak z większością spraw w naszym życiu nie ma łatwych, szybkich i nie wymagających z naszej strony pewnego wysiłku i wytrwałości sposobów na rozwiązywanie problemów. W przypadku używania kolczatki niejednokrotnie ze zdziwieniem obserwujemy, że pomimo jej używania pies nadal ciągnie w określonym kierunku i nic nie robi sobie z bólu, który sprawia mu kolczatka. Pies po prostu przyzwyczaił się do tego faktu a w przypadku niektórych ras, których próg bólu jest zdecydowanie wyższy kolczatka jest absolutnie nieskuteczna.

Najlepszym rozwiązaniem jest rozpoczęcie nauki psa niektórych bardzo przydatnych nam zachowań już w wieku szczenięcym. Musimy przy tym być bardzo konsekwentni i cierpliwi szczególnie na samym początku a opłaci nam się to w przyszłości z nawiązką. Nie znaczy to oczywiście, że nie da się tego samego nauczyć psa dorosłego – wymagać to jednak będzie o wiele więcej cierpliwości z naszej strony. Zaczynamy więc od tego, że zanim przystąpimy do naszej tresury pies powinien być już wybiegany (ewentualnie po zabawie, pływaniu czy też innej aktywności). Nie próbujmy uczyć psa chodzenia grzecznie na smyczy bez kolczatki kiedy jest to jego pierwsze wyjście w danym dniu na spacer. Nie zapominajmy, że zdecydowana większość psów lubi dużą dawkę ruchu, którą musimy im codziennie zapewnić. Wracając z godzinnego spaceru po polach, lesie, górach itp. sami zaobserwujemy, że pies ma zdecydowanie mniejszą ochotę na wyrywanie się w jakimkolwiek kierunku i chętniej idzie z nami przy nodze. Zakładamy wtedy zwykłą smycz (nie kolczatkę!) i idziemy z psem w jednym kierunku. Kiedy tylko pies spróbuje pociągnąć nas w innym kierunku my zdecydowanie zmieniamy kierunek naszego marszu na przeciwny lub zatrzymujemy się. Robimy to wielokrotnie i codziennie. Każdy pies jest inny i każdy uczy się w innym tempie. Jednemu wystarczy kilka dni innemu będziemy musieli poświęcić kilkanaście ale prędzej czy później każdy zauważy, że jeśli będzie próbował was ciągnąć w jakimś kierunku to skutek będzie odwrotny od zamierzonego, czyli albo dotrze w to miejsce później niż zamierzał (to w przypadku zatrzymań) albo nawet nie dotrze tam wcale (w przypadku zmiany kierunku marszu).

Metoda ta mimo, że wymaga samozaparcia i dużo czasu jednak jest bardzo skuteczna i wprost trudno wam będzie uwierzyć, że możecie chodzić z waszym psem bez kolczatki i trzyma się was pomimo jej braku. Nie zapomnijcie jednak, że jeżeli nie zapewnicie psu odpowiedniej dawki codziennego ruchu prędzej czy później problem powróci. Tak więc chodźcie z waszymi psami na spacery w miarę możliwości codziennie i co najmniej na 30 minut (najlepiej około 1 godz.) co przyniesie niesamowite korzyści i wam i waszym pupilom. Poza oczywistymi korzyściami zdrowotnymi dla was spowodujecie również to, że pies – wasz najwierniejszy przyjaciel będzie szczęśliwy, radosny, chętniejszy do współpracy – a chyba przecież o to chodzi skoro zdecydowaliście się na psa.

---

Zainteresowanych tematyką psów zapraszam na mojego bloga: http://pierzasty-mojpiesija.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Prześwietlanie stawów u psów - czy konieczne i w jakim wieku?

Prześwietlanie stawów u psów - czy konieczne i w jakim wieku?

Autorem artykułu jest Pierzasty



Jedną z obiegowych opinii jest potrzeba prześwietlenia szczeniakia w wieku około 4 miesięcy pod kątem dysplazji. Po prawie 3 latach spędzonych z moim psem wiem już na co zwracać naprawdę uwagę a co można traktować z przymrużeniem oka.

Właściciel szczeniaka, który osiągnął wiek 4 miesięcy lub nieco więcej zazwyczaj zachęcany jest przez weterynarzy w mniej lub bardziej delikatny sposób, że należałoby pieska prześwietlić pod kątem dysplazji stawów. W związku z moimi bardzo dobrymi relacjami z hodowcami u których zakupiłem psa oraz spędzonymi setkami godzin na rozmowach podczas spotkań z nimi (bynajmniej nie spowodowanych problemami zdrowotnymi mojego psa – tylko chęcią dostarczenia mojemu psu kontaktu z innymi psami, z którymi regularnie się spotyka i bardzo chętnie bawi) pragnę podzielić się paroma istotnymi informacjami płynącymi z tych rozmów oraz moich osobistych doświadczeń związanych z tym tematem.

Jak ustrzec się dysplazji? Po pierwsze: nie kupować nigdy psa rasowego od pseudohodowców, którzy np. labradora sprzedają przez internet za 300 zł. Pomijając fakt, że są to najczęściej fabryki, których właścicielom zależy tylko na maksymalizacji zysków to na dodatek często z daną rasą powyższe psy mają tyle wspólnego, że są do niej podobne. Taki pseudohodowca karmi psy najtańszymi karmami niedostarczając odpowiedniej ilości składników pokarmowych a co za tym idzie powodując już w wieku szczenięcym szereg różnych chorób, które uwidaczniają się dopiero po nabyciu naszego pupila. Ponadto nie szczepi tych psów oraz nie poddaje przeglądowi miotu w związku kynologicznym. Gdyby to robił – to za samą karmę dobrej jakości przez okres prawie 2 miesięcy od urodzenia szczeniaka do jego sprzedaży zapłaciłby około 300 zł. A gdzie szczepionki, opłaty za przegląd miotu, za badania genetyczne wykluczające niektóre rodzaje chorób?

Po drugie: nie oszczędzać na jedzeniu psa! Skoro kogoś nie stać na psa rasowego – niech go nie kupuje – są przecież mieszańce – bardziej odporne na różne choroby i mniej wymagające. Karma dobrej klasy dla psa, który waży 30 – 35 kg kosztuje około 150 zł miesięcznie i zapewnia mu wszystkie niezbędne składniki odżywcze w odpowiednich proporcjach dzięki czemu minimalizujemy prawie do zera możliwość wystąpienia dysplazji.

Kiedy pies osiągnie wiek 4 miesięcy – jeśli nie występują u niego żadne niepokojące objawy (jeżeli nie kuleje, nie ma problemów ze wstawaniem itp.), jeśli był prawidłowo odżywiany (nie karmą z supermarketu, w która kosztowała 40 zł i starczyła na miesiąc – czy chciałbyś żeby np. twoje dziecko odżywiało się za 40 zł miesięcznie? – raczej nie byłoby okazem zdrowia!) to nie istnieje żadna uzasadniona potrzeba prześwietlania psa pod kątem dysplazji. Nie dość, że jak można wyczytać w fachowej literaturze nie jest to miarodajne badanie, gdyż w związku z rozrostem tkanek w tym wieku może być błędnie zinterpretowane jako dysplazja to na dodatek, aby było miarodajne należy je powtórzyć w wieku około 1 roku. Mamy więc następującą sytuację: wydaliśmy wcale niemałe pieniądze na prześwietlenie, które i tak żeby mieć pewność należy powtórzyć kiedy pies osiągnie rok. Weterynarz powie wam, że widzi zaczątki dysplazji (ha ha) i żeby jej przeciwdziałać zacznie was naciągać na specjalne karmy, preparaty i tak dalej. Po roku okaże się, że oczywiście dzięki tym wszystkim wspaniałym specyfikom wasz pies został wyleczony. Tu czeka nas niestety niemiła niespodzianka. Zgodnie z wieloma publikacjami (nie w Internecie ale w literaturze tematu) odsetek psów rzeczywiście wyleczonych z dysplazji, u których w wieku 4 miesięcy ją stwierdzono to tylko kilka procent. Niestety nie ma tu pewności czy to rzeczywiste wyleczenia czy raczej błędna diagnoza, która po kolejnym badaniu w późniejszym wieku została potraktowana jako sukces leczenia.

Podsumowując aby mieć zdrowego psa dbajmy o to od samego początku – już od chwili decyzji, że chcemy go kupić. Następnie wybierzmy dobrych hodowców w przypadku psów rasowych lub schronisko, które ma dobrą opinię - jeśli decydujemy się na psa ze schroniska. Zapewnijmy mu oprócz miłości również bardziej przyziemne potrzeby takie jak odpowiedniej jakości karma (lub przyrządzajmy mu pokarm sami – co wymaga o wiele większej znajomości potrzeb danej rasy oraz czasu i obarczone jest niebezpieczeństwem złego zbilansowania odpowiednich składników pokarmowych) i w końcu pod żadnym pozorem nie przemęczajmy szczeniaczka zbyt długimi spacerami lub zabawą szczególnie do pierwszego roku życia.

---

Zainteresowanych tematyką psów zapraszam na mojego bloga: http://pierzasty-mojpiesija.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wielbłąd – domowy przyjaciel człowieka

Wielbłąd – domowy przyjaciel człowieka

Autorem artykułu jest AROKIS



Wielbłąd towarzyszy nam od ponad 4500 lat. W naszej szerokości geograficznej mało znany i stanowiący atrakcję ogrodów zoologicznych i cyrków. Jest nadal niezastąpionym zwierzęciem użytkowym. Stanowi o życiu lub śmierci swoich właścicieli. Co o nim wiemy? Czy go znamy?

Wielbłąd (Camelus) to duże lub średnie zwierzę. Pojawił się w połowie eocenu w Ameryce Północnej, ale wiemy, że przywędrował tam z Afryki i Euroazji. Jego systematyka przedstawia się następująco: domena – eukarionty; królestwo – zwierzęta; gromada – ssaki; podgromada – ssaki żyworodne; szczep – łożyskowce; rząd – parzystokopytne; rodzina – wielbłądowate; rodzaj – wielbłąd. W tym rodzaju wyróżnia się dwa gatunki: baktrian (Camelus ferus) – wielbłąd dwugarbny oraz dromader (Camelus dromedarius) – wielbłąd jednogarbny. Prócz tego można jeszcze spotkać birtugana (zwanego też tulu lub nar) będącego hybrydą (mieszańcem) baktriana i dromadera. Cechuje go znacznie większa łagodność i siła. Posiada jeden garb. Występuje w Afganistanie, Kazachstanie, Iranie, Rosji i Turcji. Możemy się także spotkać z Camą – to hybryda dromadera i lamy urodzona w drodze sztucznego zapłodnienia, gdyż dromader jest cięższy od lamy prawie 6 razy. Baktariany żyją głównie na stepach Azji jako zwierzęta hodowlane, zaś dzikie ich stada liczące, w sumie około 1000 osobników, można spotkać jeszcze tylko na Pustyni Gobi. Od dromadera (prócz ilości garbów) baktrian różni się tęższą budową, jak też mniejszymi rozmiarami i obfitszym owłosieniem.

Wielbłądy średnio mają około 153–200 cm długości ciała, wysokość w kłębie 90–125 cm. Pokrycie sierści: długa, płowa na grzbiecie i bokach, krótsza, jasna na brzuchu. Kończyny długie i smukłe, szyja wygięta, długa, cienka, ogon bardzo krótki o długości 22–25 cm, puszysty i zaokrąglony. Masa ciała wynosi od 80–120 kg. Jednak baktrian mierzy na ogół około 2 m w kłębie licząc razem z garbami. Jego waga osiąga nawet ponad 725 kg. Samce są wyraźnie większe od samic. To zwierzęta roślinożerne, przeżuwacze żywiące się trawami, liśćmi i zbożami.

Garby u wielbłądów stanowią magazyn żywności i wody - są swego rodzaju izolatorami przed nadmiernym ciepłem słonecznym. Ich właściciele mają wysokie kończyny zakończone pazurowatymi, szerokimi i odchylonymi na zewnątrz raciczkami, w których rozwinięte tylko palce III i IV. Są one podbite od spodu miękkimi, elastycznymi, futrzasto-skórzatymi poduszkami, ułatwiającymi poruszanie się po podłożu piaszczystym lub skalistym. Pyski charakteryzują się rozdwojoną górną wargą, a ich uzębienie jest niezupełne. Żołądek nie posiada, w odróżnieniu od innych przeżuwaczy, tzw. ksiąg. Ale najważniejszą cechą są owalne w kształcie erytrocyty, czyli czerwone krwinki odpowiedzialne za transport tlenu i pożywienia w krwioobiegu. To ewenement, gdyż inne ssaki posiadają erytrocyty okrągłe. Samica wielbłąda rodzi na ogół 1 młode. Ciąża trwa 11 miesięcy, a młode karmi się mlekiem z dwu sutków matki przez 4 miesiące.

Baktriany żyją w Azji i Afryce. Ich kuzynami amerykańskimi są wielbłądy z rodzaju lam (lama glama) udomowionych jeszcze przez prekolumbijskich Inków. Należą do nich guanako, wikunia i alpaka (żyją wysoko w Andach i Patagonii, a stado 20-30 sztuk prowadzi jeden samiec). Nie posiadają one garbów i potrafią pokonywać nad przepaściami bardzo niebezpieczne, wąskie przejścia górskie, za co są dodatkowo cenione na tamtych, górskich terenach. Pozyskuje się z nich mięso, skórę, wełnę i mleko. To wyśmienite zwierzęta juczne i pociągowe doskonale wytrzymujące warunki wysokogórskie o zubożałej ilości tlenu.

Ciekawostki:

W roku 986 książę Mieszko I ofiarował niemieckiemu cesarzowi Ottonowi III, wśród innych darów, także wielbłąda. Ale nie wiemy czy był to baktrian czy dromader.

Dromadery w XIX wieku zostały sprowadzone do Australii. Gdy nastąpiła tam ekspansja maszyn, stada ich zostały porzucone i obecnie żyje tam w stanie dzikim około 500-750 tyś sztuk.

W garbie (garbach) wielbłąd odkłada tłuszcz. To jego magazyn pożywienia. Ale nie tylko. W procesie utleniania potrafi on z tegoż tłuszczu uwolnić wodę – dlatego może długo obyć się bez pojenia. A gdy już do tego dojdzie do tego, to może wypić w ciągu jednej minuty do 60 l wody, a jednorazowo nawet, gdy jest spragniony, do jednej trzeciej swojej masy ciała. Nie ma zaś dowodów, żeby wypijał jakąś ilość ponad potrzebę, czyli na zapas. Potem może obyć się bez wody nawet do 10 dni. Jego zapotrzebowanie na ten płyn w warunkach pustynnych jest określane na 0,28 l/h - człowieka na około 1,0 l/h. Jest także niezwykle odporny na temperaturę otoczenia. To wynik umiejętności regulowania temperatury wewnętrznej ciała poprzez jej podniesienie, by zmniejszyć różnicę termiczną pomiędzy ciałem, a otoczeniem, co zmniejsza dopływ ciepła z zewnątrz do organizmu. Zaczyna się pocić dopiero, gdy jego temperatura ciała podniesie się aż o 6 st C! Futro jego posiada niezwykłe właściwości: od zewnątrz odbija promienie cieplne, a od wewnątrz zatrzymuje ciepło. A więc w dzień chroni przed upałem, a w nocy przed chłodem! Jest więc wyśmienicie dostosowane do warunków pustynnych. Innymi cechami wyróżniającymi te zwierzęta są nos i oczy. Ten pierwszy jest tak zbudowany, że może zamykać się i otwierać chroniąc przed wciągnięciem lotnego piasku, a jednocześnie nawilża wciągane przy wdechu powietrze, zaś z wydychanego zbiera i zatrzymuje wilgoć, ograniczając w ten sposób znacznie utratę wody z powodu jej wydychania czy wysuszania przez oddychanie. Jego, natomiast, oczy są okryte powiekami o bardzo długich i gęstych rzęsach. Zwierze, podczas zamieci, czy burzy piaskowej, mrużąc je jest w stanie osłonić gałkę oczną bez utraty widoczności. To wspaniała cecha przystosowawcza. I jeszcze jedno. Potrafi ono udźwignąć duży ciężar nie tracąc równowagi na niestabilnym, piaszczystym lub usuwającym się gruncie. Wspaniały transportowiec.

To wszystko stanowi o tym, że człowiek zaczął je hodować i szanować. Z punktu widzenia historii relacja pomiędzy człowiekiem, a najważniejszymi zwierzętami udomowionymi, największe znaczenie miało udomowienie konia, psa i właśnie wielbłąda. Stał on się ważnym, domowym zwierzęciem ze względu na dużą odporność na zmęczenie, pragnienie, temperatury i wytrzymałość. Potrafi dźwigać lub ciągnąć pomimo bardzo ciężkich i niesprzyjających warunków otocznia. Daje mleko (7-10 l dziennie o zawartości 4-7% tłuszczu) oraz mięso (młody baktrian uchodzi za przysmak, choć w tym celu rzadko się go do tego wykorzystuje – są generalnie zbyt cenne). Ich odchody są doskonałym materiałem opałowym – na pustyni nie ma drewna – dającym ciepło, gotowanie jedzenia i bezpieczeństwo. Spanie pomiędzy nimi to ochrona przed zimnem. Pozyskiwana wełna to 3-7 kg nastrzygu rocznie służąca do wyrobu dobrych, ciepłych i jednocześnie przewiewnych tkanin. Skóra jest niezwykle cenna ze względu na trwałość i ochronę przed temperaturą – stanowi doskonałe pokrycie jurt, czyli domostw plemion koczowniczych Azji i Ameryki oraz jako części garderoby. Dla tych ludzi zwierzęta te stanowią „być albo nie być”. Tak są ważne i cenne, i tak wiele zależy od ich kondycji i bycia z ich opiekunami, że często ich życie jest ważniejsze od życia współplemieńców, bo stanowią o przetrwaniu grupy. Utrata osobnika lub stada stanowi o życiu całych społeczności, do których on czy ono należało. W ich życiu stanowią więcej, niż w życiu europejczyka krowa, a nawet więcej niż współplemieniec czy żona!

Niewiele jest zwierząt na świecie, od których istnienia, bycia, zdrowia i kondycji zależy życie nie jednego człowieka, ale całej grupy, plemienia czy zespołu. Wielbłądy są właśnie tymi, od których to zależy, a które jednocześnie żyją dzięki nim.

Innym takim zwierzęciem jest… koza. Tak, zwykła, znana nam koza. Ale o tym niezwykłym zwierzęciu domowym czytajcie w następnym moim artykule.

Bibliografia:

Wielka Encyklopedia Powszechna PWN 1969r.

Wikipedia – Internet

Encyklopedia Wiem – Internet

H.Komosińska, E.Podsiadło: Ssaki kopytne: przewodnik. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2002

.

---

ANDRZEJ AROKIS

www.domowezwierzadko.blogspot.com

kwatermistrz@poczta.onet.eu


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl